Po chwili jednak wróciła do wodospadu. Czuła, że ktoś się zbliża. Po chwili jednak pojawił się ten, którego ona znienawidziła.
- Odejdź pusty łbie.. - warknęła, odwracając się.
- A bo co mi zrobisz? Znów się przewrócisz? - wybuchł śmiechem, aczkolwiek wadera nie pamiętała jego imienia.
- Odwal się, bo..
- Bo? Bo co mi zrobisz? Zauważ, że jestem częściowo duchem, nie możesz mnie dotknąć, ale ja mogę cię.
- A weź się odwal, boś taki straszny, że masakra.
- Nie jesteś już tu bezpieczna, nie ma twojego partnera!
- Sama odeszłam. Hello! I tak Ian czasem działał mi na nerwy. Ale nie tak bardzo, jak ty! - zaczęła głośniej warczeć, miała ochotę rzucić się na niego.
- Ojoj, psinka się zdenerwowała? Też mi coś.
- Nie jestem żadna psinka.. - zaklęła po chwili, gdyby miała więcej sił użyłaby burzliwości, ale w tedy mogłoby to doprowadzić do destrukcji jej organizmu.