- Uhm, super - mruknęła, podnosząc się. Po chwili zamarła w bezruchu. Usłyszała głos. Serce jej zaczęło szybciej bić. Krew zeszła z jej kłów, była wystraszona. Zaskomliła i szybko rozglądała się, poszukując kryjówki. Jednak na próżno. Zaczęła się szarpać ze sobą, znaczy z tym duchem. Warknęła, po chwili leżała plackiem na ziemi. Podniosła się.
- Odejdź.. już.. - powiedziała, bez sił. Nie miała ochoty z nim jęczeć.
- Jaja sobie jakieś robisz? Wykończę Cię i zawsze będziesz ze mną!
- Nie.. nie pozwolę.. nie.. nie.. - zaczęła majaczyć, w końcu zemdlała.
- Jeszcze chwila.. Przylecę po Ciebie jutro o północy.. masz nie żyć! - zaśmiał się i odleciał.
Wadera nadal majaczyła coś pod nosem, nieprzytomna.