- No matko no! - warknęła, przedrzeźniając go. - Nie masz pojęcia, do czego on jest zdolny. On wie, że tu jestem.. czyha na mnie na każdym kroku. Proste? Jak nie rozumiesz, to sobie mogę stąd iść i wystawić się, aby ten dokonał swego. To przez niego nie mam łapy, to przez niego nie mam oka! A gdy dowiedział się, że jestem z Ian'em wpadł w furię, zabił moją watahę w której się poznaliśmy! Bez potrzeby nie łamałam ciągle łapy, to przez niego! To przez niego ciągle uciekałam z lecznicy, to przez niego ciągle się kaleczyłam. Nie robiłam tego specjalnie. Nie byłam sobą. Prawdziwa ja to tchórz, który nic nie umie. To przez niego jestem oschła, ciągle walczę i tak dalej. Bo nie chce, żeby się ze mnie śmiali. Bo chce, żebym była taka jak on. Przez niego popełniłam największe głupstwo, przez które mogłam zginąć kilka lat temu. I co teraz? Dalej Ci tak do śmiechu? - westchnęła. Przez to, że powiedziała to wszystko zrozumiała, że dała mu się wykorzystać. Podniosła się i otrzepała. Warknęła.
- Zaraz będę.. - wybiegła, nim ktokolwiek próbował ją zatrzymać.