Wbiegła, zatrzymując się przed wulkanem. Tak, chyba jej prawdziwa natura wróciła do normalności. Wadera stała się biała. To było dziwne. Nadal nie miała łapy i oka, była tylko biała i jej oko było niebieskie. Cóż, tak musi być. Machnęła ogonem.
- No, pokaż się! - krzyknęła
Zjawił się basior, duch-basior, aczkolwiek był 'pół tu, pół tam'.
- Miałaś nie żyć.
- Ale żyję, i żyć będę.
- Tchórz!
- Tchórzem, to jesteś Ty, Dragonisie. Gdybyś nim nie był, nie był byś duchem. Nie chcesz, aby ktokolwiek Cię złapał. Chcesz, abym zawsze była z Tobą. Nie widzisz, że ranisz nie tylko mnie, ale również inne wilki. Czas z tym skończyć. Nie rozumiesz, że już Cię nie kocham? I tak nigdy nie byłam kochana. I to przez Ciebie, widzisz, co mi zrobiłeś? Byłam pośmiewiskiem, a nie miałam szacunku, o który tak zabiegałeś. A teraz z łaski swojej zostaw mnie.
- Hm.. - zmienił się w wilka, prawdziwego wilka. - Nie! - wyciągnął z torby noże i rzucił w kierunku wadery.
Karo unikała noży, jeden wbił się jej w bok. Kolejny złapała w pysk, reszta poleciała.
- Jeszcze zobaczysz.. zapłacisz za swoje czyny.. - burknęła z nożem w pysku i rzuciła go w jego stronę. Nóż leciał. Trafił prosto w skroń basiora. Wadera podleciała do niego, tracąc siły. Przygwoździła go przednią łapą do skały, na której byli.
- A teraz zginiesz.. i się nigdy nie pojawisz.. bo.. - nie dokończyła. Podniosła pyskiem jego ciężkie ciało i wrzuciła go do wulkanu. Po chwili sama padła, zapomniała wyciągnąć noża z boku. Westchnęła i wyciągnęła mocno i szybko nóż, rzuciła go za basiorem do wulkanu. Podniosła się i zawyła. Była już zupełnie innym wilkiem..